Każdy dzień stanowi rocznicę przeszłych wydarzeń, lecz jedynie niektóre są rzeczywiście istotne. Śmierć Jezusa zalicza się do tych najważniejszych. I oto kolejna, niemal 2 000 jej rocznica – tym razem w zupełnie innej scenerii, całkowicie odmiennych warunkach. Nie są to czasy wojny, a jednak ludzie chowają się w swoich domach, zakrywają twarze, unikają dotyku, obawiają się drugiego człowieka. Nie pamiętamy, aby Wielkanoc odbywała się w podobny sposób, i w podobnej atmosferze.

Nie będzie zbyt wielkich przygotowań, licznych potraw, gości, ani owej komercyjności obserwowanej latami. Będzie to, co niezbędne, i czas na przemyślenia, być może większe niż kiedykolwiek wcześniej istoty owego święta, jego rzeczywistych źródeł i sensu. A przynajmniej dla tych, dla których większe znaczenie ma Chrystus niż „chrześcijańskość”.
Większość zwyczajów, tradycji Wielkanocnych nie ma żadnego umocowania w Piśmie Świętym. Jajka, pisanki, króliki, śmigus dyngus, wysiewanie owsa czy rzeżuchy, i wiele innych obrzędów mają pochodzenie czysto pogańskie. Stały się kiedyś elementem świata chrześcijan jedynie w celu łatwiejszego przekonania pogan do zastąpienia swoich dotychczasowych bóstw Jezusem. Jak się jednak okazuje, stały się dominującym elementem – wielu nie wyobraża sobie Wielkanocy bez tych wszystkich „dodatków”. Pogańskie czczenie pogańskich bożków, zmieniono na pogańskie czczenie Jezusa – i niemal całkowicie zatracona została rzeczywista istota tego święta.
POCHODZENIE WIELKANOCY
Wiele lat przed narodzeniem Jezusa, w czasach wielkiego głodu, Jakub – nazwany Izraelem – i jego rodzina przeprowadzili się do Egiptu. Gdy ich liczebność wraz z izolacją kulturową i religijną zaczęła zagrażać stabilności wewnętrznej państwa faraonów – zostali zniewoleni, i zmuszeni do ciężkiej pracy. Zaczęli wołać do Boga swoich przodków o wyzwolenie. Ratunek miał w końcu nadejść za pośrednictwem 80 letniego Mojżesza (Ex. 1 – 13).
Gdyby nie upór i wielokrotne łamanie obietnic przez faraona, Egipt zapewne nie ucierpiałby tak znacznie na wyjściu Izraelitów. Jednak ufność we własne siły fizyczne, gospodarcze, polityczne, wojskowe, w fałszywe interpretacje liderów religijnych – przyniosła całemu Egiptowi nieszczęście. Nieoczekiwane dziewięć klęsk żywiołowych spustoszyły cały kraj, poważnie naruszając zapasy wody, pożywienia, ich trzody, zdrowie, nadzieję kolejnych zbiorów, poczucie bezpieczeństwa, i wiarę w ich bogów. Dziesiąta plaga miała być najbardziej dotkliwą – nadchodząc podczas nocnego odpoczynku miała zabrać wszystkich pierworodnych, czyli najważniejszego członka każdej rodziny.
Izraelici otrzymali szereg wytycznych od Boga, jak można uniknąć tego nieszczęścia. Wszystkie skupiały się na baranku – jego odłączeniu, uśmierceniu, specjalnym użyciu jego krwi na futrynie domostw, należytym przyrządzeniu jego mięsa, i odpowiednim jego spożywaniu. Te czynności miały owej WIELKIEJ NOCY uchronić ich pierworodnych, a w rezultacie przynieść całemu narodowi wymarzone wyzwolenie. Mojżesz również przedstawił Boże oczekiwanie, że gdy zamieszkają w ziemi obiecanej, mają każdą rocznicę owej egipskiej WIELKIEJ NOCY całkowicie poświęcić na wspominanie tych wydarzeń. Mieli ponownie zabijać baranka, wspólnie go spożywać, opowiadając swym dzieciom, dlaczego to robią, czego symbolem jest ten baranek, oraz wszelkie czynności z nim związane. Tego dnia cała ich uwaga miała być skupiona na baranku, a kolejnego dnia mieli rozpocząć siedmiodniowe Święto Przaśników – święto wolności i radości.
Celem corocznego święta Paschy było zachowanie pamięci o wydarzeniach egipskiej WIELKIEJ NOCY. Celem następującego po nim siedmiodniowego Święta Przaśników była radosna ocena jej rezultatów, uzyskanej wolności.
WIĘKSZY BARANEK
Wydarzenia tej WIELKIEJ NOCY w Egipcie były rzeczywistym ratunkiem, prowadzącym do wyzwolenia całego narodu. Coroczne święto przypominało jej wydarzenia językiem symbolów. Jednak w tej historii Bóg ukrył zarys większej niewoli (grzechu) i większego wyzwolenia, jakie obejmie całą ludzkość, wszystkich, którzy kiedykolwiek uwierzą w Jezusa. Wyzwolenie ludzkości miała poprzedzić jednak WIELKA NOC – większa niż ta egipska, podczas której mieli najpierw zostać uratowani więksi pierworodni, późniejsi przywódcy większego narodu (całej ludzkości), prowadzący ich do większej ziemi obiecanej. Ta WIELKA-NOC miała rozpocząć się ze śmiercią innego baranka – lepszego, i większego niż ten egipski. Naszym paschalnym barankiem jest Jezus – stwierdza jasno Apostoł Paweł (1 Kor. 5:7).
Gdy Jezus rozpoczynał swą misję natychmiast został zidentyfikowany przez Jana Chrzciciela, jako „baranek Boży, gładzący grzech świata” (Jan 1:29). Ukończył ją zaś dokładnie w rocznicę zabicia baranka w Egipcie. Jeszcze zanim umarł, w ten sam dzień (wg Pisma Świętego wieczór a nie północ jest początkiem doby) podczas uczty Paschalnej wskazał swoim uczniom, że On jest tym większym barankiem, którego ciało zostanie złamane i którego krew zostanie przelana. Poprosił, aby w przyszłości upamiętniali Jego śmierć w miejsce corocznie dotąd upamiętnianego baranka egipskiego (Łuk. 22:19, 1 Kor 11:24,25).
Kilka dni wcześniej został „odłączony” od społeczeństwa, przeznaczony na śmierć przez zawistnych religijnych liderów żydowskich, gotowych użyć każdej metody, aby się Go pozbyć. Chętnie sprzymierzyli się z Judaszem, aresztowali Jezusa, sfingowali proces sądowy, wzbudzili zamieszki, użyli szantażu politycznego na Piłacie (najwyższym miejscowym przedstawicielu władzy cywilnej) – i dopięli swego. Ich sukces stał się jednak ich przegraną, przyjęli – wraz z całym narodem – winę za Jego uśmiercenie krzycząc: „krew jego na nas i na dzieci nasze” (Mat. 27:25).
WIĘKSZA WIELKA-NOC
Zabicie baranka poprzedzało egipską Wielką Noc. Podobnie zabicie Jezusa poprzedzało czasy coraz większej ciemności, mającej ogarnąć cały zniewolony grzechem świat (w tym i chrześcijan). Podczas jej trwania niektórzy (tylko pierworodni) mieli znaleźć się na szczególnej próbie ważącej o ich życiu bądź śmierci. Owi pierworodni to prawdziwi naśladowcy Jezusa, walczący o współdziedziczenie z Jezusem w niebie. Nie wszyscy z nich okazali niezbędną wierność – część duchowo umarła stając się pierworodnymi egipskimi, nawet jeśli inni wciąż traktowali ich, jako chrześcijan. Ale pozostali zachowali Boże wytyczne ratujące tej Wielkiej Nocy. Wykonali odpowiednie czynności wobec Jezusa, „Baranka Bożego” – i nie mogli pominąć nawet najmniejszego szczegółu.
Uznanie Jego wyjątkowości, doskonałości, bezgrzeszności odróżniających Go od wszystkich ludzi było pierwszym warunkiem ratunku. Uznanie Jego niewinnej, niczym niezasłużonej ofiary, za wystarczającą do wyzwolenia dziedziców grzechu Adama była drugim. Trzecim była żywa, czynna wiara w ochronną moc krwi Jezusa, dobrze przedstawiona przez oznaczanie krwią baranka wrót ich domów. Ta krew przynosiła usprawiedliwienie z wiary (w moc krwi Jezusa) – korzyść dla całego domu wiary, lecz największą dla każdego pierworodnego – tj. całkowicie poświęconego naśladowcy Jezusa w czasie trwania owej Wielkiej Nocy.
Odpowiednie upieczenie baranka zawiera ideę uznania ofiary Jezusa za zupełnie wystarczającą, doskonałą, niepotrzebującą żadnego uzupełniania, pełnowartościową – i to pomimo, że doświadczyła najbardziej ognistych prób. Spożywanie baranka niesie w sobie myśl codziennego przyswajania wszelkich budujących korzyści wypływających z ofiary Jezusa. Apetyt na nie wzmagały gorzkie zioła – próby, doświadczenia chrześcijańskiego życia, prześladowania, cierpienia. Zaś spożywanie niekwaszonego chleba – to codzienne przyswajanie nauk i praktykowanie czynów pozbawionych kwasu grzechu, złości, egoizmu, błędu, wpływu tego świata.
Owa WIELKA-NOC to okres przeznaczony na wybranie kościoła pierworodnych (Hebr. 12:23), mających w przyszłości współdziedziczyć z Jezusem w niebie, lecz wcześniej mających pomóc w wyzwoleniu wszystkich pozostałych ludzi. Wszystkich, którzy nie byli pierworodnymi, lecz uwierzyli bądź uwierzą w wyzwolenie w Jezusie, szczególnie gdy rozpoznają i uznają, że Bóg uratował najpierw ich pierworodnych. Ta lepsza WIELKA-NOC z natury musiała być także ograniczoną czasowo, nie mogła trwać wiecznie. Czas ratunku, łaski dla owych pierworodnych musiał się zakończyć, aby przybliżył się czas łaski, ratunku dla pozostałej ludzkości.
GDY NADCHODZI PORANEK
W tym okresie każdy rozpoznający, że ratunek pierworodnych już został dokonany miał się spakować i opuścić dotychczasowe miejsce zamieszkiwania (sferę chrześcijaństwa nierozpoznającą tego faktu). Mieli zabrać w swoich umysłach tyle prawdy, ile mogli tam zdobyć (niezakwaszone ciasto chlebowe w naczyniach), a także – zgodnie ze wschodnim zwyczajem – wyprosić pożegnalny dar u swoich dotychczasowych panów, przez wiele lat ich wykorzystujących (2 Król 2:9,10). Jak to robią? Opowiadają o zakończeniu wyboru Ciała Chrystusowego, o rozpoznanej Powtórnej, (lecz niewidzialnej) Obecności Jezusa, o nadejściu czasu demontażu niesprawiedliwych cywilizacji ludzkich – i tym samym ściągają na siebie zagniewanie chrześcijan wierzących, że wciąż mogą pójść do nieba, jako część Ciała Chrystusowego. Tacy zagniewani chrześcijanie nie są czuli i chętni szukać głosu Obecnego Pasterza, odrzucają Mesjasza podobnie jak kiedyś Izraelici. Ten niesłuszny gniew, nienawiść, potępianie, wyszydzanie, oszczerstwa, ostracyzm pozbawia ich dobrych cech, jakimi się dotąd przyozdabiali (szat), a także różnych dobrych nauk, jakimi dysponowali (srebrne i złote naczynia). Zyskują je natomiast wychodzący, zabierają ze sobą, harmonizują, i przyozdabiają się nimi. W efekcie świat określający się „chrześcijańskim” jest łupiony, ogałacany z ich duchowych dóbr, jakimi się wcześniej cieszyli.
Pozbawiony konserwującego wpływu „soli”, która ich opuściła świat chrześcijańskich religii upada, porzuca dotychczasowe doktryny, dążąc do bezbarwnej ekumenii, zjednoczenia, relatywizuje się, i tym samym coraz bardziej prezentuje, że nie stanowi ani zbioru pierworodnych, ani nawet domowników wiary. Coraz ściślej łączy się z władzami cywilnymi, szuka w nich wsparcia, bezpieczeństwa, nie chcąc przyjąć, że ten porządek społeczno-religijny przemija na zawsze.
Tak bardzo nietypowa Wielkanoc, którą epidemia odziera z niepotrzebnych i niechrześcijańskich praktyk, obrzędów, zwyczajów może tym razem nie zdołać zakryć swojej istoty dla rozumnego chrześcijanina. Tak mozolnie budowane systemy praktyk i wierzeń okazują być kruche, łamliwe, podatne na niszczące wstrząsy i fale. Podobnie międzynarodowy ład, pokój i bezpieczeństwo okazuje się być niestabilnym, pełnym samolubstwa, niesprawiedliwości, pozbawionym wszelkich nadziei. Porządek, w jakim przyszło nam się urodzić chyli się ku upadkowi, zmienia, zwija, trzęsie w posadach, aby przeminąć i nigdy już nie powrócić.
Gdy więc upada to, co przemijalne, warto dostrzec to, co nieprzemijalne, trwałe. Upamiętnienie śmierci ukrzyżowanego Baranka jest prawdziwym SENSEM WIELKANOCY, nadającym również prawdziwe znaczenie nadziejom i wierze naśladowców Chrystusa epoki obecnej.
„Noc niemal przeminęła, a dzień się przybliżył.”
List do Rzymian 13:12
A jeśli wolisz wydrukować i przeczytać „tradycyjnie”, wówczas: